Deski dla stolarzy!
Makarony dla kucharzy!
Czyli nauka pływania bez bicia piany.

Wyobraź sobie, że jedziesz z dzieckiem nad wodę …..

I wyobraź sobie, że nie musisz już być w ciągłej gotowości do podjęcia akcji ratowniczej, gdy Twoje dziecko zbliża się do wody.

Po prostu patrzysz z dumą, jak pływa. Lepiej lub gorzej. Ale wiesz, że sobie radzi.

Pomyśl sobie, jak wtedy mogłoby wyglądać wspólne wyjście na basen lub jezioro. Bez stresu i paniki, że „coś się może stać”.

Poczujesz tę ulgę, gdy przekonasz się, że twoje dziecko może być samodzielne w wodzie. Bez rękawków, kółek, kamizelek i tym podobnych.

Każdy człowiek pływa. Musi tylko się dowiedzieć jak, a właściwie poczuć.

Właśnie tym się zajmujemy w Swimteam. Nie produkujemy rekordzistów świata, ani przyszłych olimpijczyków (chociaż kto wie?)

Będziemy uczyć Twoje dziecko poczucia bezpieczeństwa i kontroli w wodzie. Nauczy się polegać tylko na sobie.

W naszej pracy nie nadużywamy przyborów wypornościowych. Deski, makarony są pomocne i mają swoją rolę w nauczaniu techniki.  Jednak ważniejsze od wypracowania doskonałej techniki, jest wypracowanie świadomości, że woda wypiera. Twoje dziecko przekona się, że samo jest balonikiem wypełnionym powietrzem, który unosi się na wodzie. Potem nauczy się, jak się przemieszczać. To jak to zrobi, albo jak to będzie wyglądało, nie jest takie ważne. Przynajmniej na początku przygody z pływaniem.

Zaufaj mi, przepływanie kilkudziesięciu basenów z deską nie sprawi, że dziecko poradzi sobie w wodzie bez niej. Musisz też wiedzieć że zabawy oswajające z wodą stosuje się na kilku pierwszych lekcjach. Potem, mija się to z celem.

To najbardziej mnie wkurza w tej branży. W niektórych szkołach dzieci naparzają z deskami w tę i z powrotem przez kilkanaście minut, potem kilka zabaw w wodzie i lekcja pykła. Mija rok i dzieci dalej się pluskają. A rodzice dalej płacą, bo myślą że właśnie tak to ma wyglądać.

NIE. TO NIE MUSI TAK WYGLĄDAĆ.

W Swimteam dużą wagę przywiązujemy do nauki ćwiczeń wypornościowych. To podstawa. Oczywiście dziecko musi już być wtedy całkowicie oswojone z wodą. Potem uczymy poruszania się i dopiero potem pływania stylowego.

Uwierz mi, Twoje dziecko nauczy się tego szybciej niż myślisz i to z naturalną łatwością.

Skąd ta pewność?

No bo przecież twój brzdąc nie wyskoczył z łona i nie zaczął od razu biec. Najpierw nauczył się raczkować, potem siedzieć, wstawać, chodzić i dopiero potem zaczął biegać. Ale zaczął od leżenia. Tę samą zasadę stosujemy w nauce pływania.

Dlaczego tak?

Dlatego że ja sam, nawet kiedy zakładałem szkołę pływania nie bylem dobrym pływakiem. No dobra będę z Tobą szczery – nie byłem żadnym pływakiem. Nie miałem żadnego doświadczenia zawodniczego, nie strzegłem polskich plaż, nawet nigdy nie wziąłem ani jednej lekcji pływania.

Szok! To co ja tu robię?!

Okej byłem wtedy ratownikiem wodnym, ale raczej takim z rodzaju „cieć hotelowo – basenowy”. Taki co poda dziecku makaron, włączy saunę, a na koniec dnia zgasi światła na spa.

Właśnie wtedy, czy chciałem czy nie, musiałem prowadzić lekcje i animacje z dziećmi w hotelowym basenie. Z początku to był ogromny stres, ale z czasem podpatrzyłem jak robią to inni, coś tam poczytałem i jakoś poszło.

Z początku to była totalna improwizacja. Dużo chlapania, śmiechu, zabawy. Dzieci były zmęczone i wybawione. Rodzice dumni i szczęśliwi.

A mi czas na dyżurze szybciej leciał, dobrze się bawiłem i jeszcze zarobiłem parę złotych. Zbierałem dobre recenzje i zacząłem marzyć o własnej szkole pływania.

RADA: jeśli coś Ci nieźle wychodzi i coś tam zarabiasz na tym, to broń Boże nie otwieraj własnej firmy!

Ja właśnie tak zrobiłem ….. i początkowo byłem spękany jak dno wyschniętego jeziora. Bo moja wiedza o nauczaniu pływania, to było właśnie suche dno. Pytałem siebie: „jak ja do cholery mam wziąć grupkę niepływających dzieci do wody? I co dalej? Co zrobić? Jak zacząć?”

Zacząłem czytać, uczyć się, badać temat. Poznałem parę sprawdzonych programów nauczania.

Ale co najważniejsze. Zacząłem dużo, dużo ćwiczyć. Spędzałem w basenie często po kilka godzin dziennie. Ćwiczyłem właściwie codziennie.

Doskonaliłem kraula, pracując od podstaw nad każdym elementem. Trwa to do dziś. Stało się to moją pasją i dzisiaj już chyba obsesją. Nie potrafię tak po prostu „iść popływać”. Zawsze mam coś nad czym pracuję. Ciągle coś doskonale w swoim pływaniu. Szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek mi to przeszło. Najwięcej pomysłów na udoskonalanie mojej pracy, przychodzi mi do głowy właśnie wtedy, kiedy ćwiczę.

Dla uczniów nie jestem tak surowy, jak dla siebie. Ale zależy mi żeby w Swimteam nie było bicia piany. Lekcji bez celu, które nic nie wnoszą.

Jeszcze kiedy prowadziłem lekcje w hotelach postanowiłem, że w minimalnym czasie, będę osiągał maksymalne efekty. W czasie pobytu dziecka z rodzicami w hotelu miałem do dyspozycji od 2 do 5 lekcji. Miałem do wyboru albo przebimbać ten czas z tymi dziećmi. Albo zmotywować do ciężkiej pracy, po to żeby dać wartościową umiejętność. Zdecydowałem, że będę uczyć pływania tak szybko, jak to tylko możliwe. Zero rozgrzewek i zabaw. Od razu przechodziliśmy do sedna.

Całkiem sporo dzieci nauczyło się pływać już na pierwszej lekcji (miny rodziców – bezcenne). Te dzieci potrafiły pod koniec lekcji przepłynąć samodzielnie kilka metrów!

Między innymi dzięki tym doświadczeniom opracowaliśmy w Swimteam „Kurs Pływania Podstawowego”. Jest to seria 20 lekcji indywidualnych, po których KAŻDY kursant będzie umiał pływać.

Jesteśmy tego tak pewni, że oddamy Ci twoje pieniądze, jeśli nam się to nie uda.

Będziesz mieć to na papierze – pisemne oświadczenie zwrotu pieniędzy.

To JEDYNY kurs pływania na Świecie z PISEMNĄ GWARANCJĄ SKUTECZNOŚCI!

Zastanawiasz się dlaczego?

Dlatego, że według nas pływanie jest dla wszystkich, więc wszystkich nauczymy pływać!

TO NASZA MISJA.

Marzymy o Świecie, w którym już nie będą tonęły dzieci.

Też o tym marzysz?

ZAPISZ SWOJE DZIECKO NA KURS PŁYWANIA

Z GWARANCJĄ SKUTECZNOŚCI!

(Liczba miejsc ograniczona)